...
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
...

Zbigniew Herbert - Przeslanie Pana cogito
.............................................................................

Poprzyj inicjatywę

.......................................................................

Szukaj na tym blogu

_________________________________________________

poniedziałek, 17 maja 2010

O prawdziwej polskiej szlachcie ... bo nie chodzi o sygnety ...



Dzieje dworu w Dołędze wiążą się nierozerwalnie z historią naszego kraju. Historią, którą można śledzić patrząc na zgromadzone w poszczególnych pomieszczeniach eksponaty. Straszliwą rabację chłopską roku 1846 widzimy patrząc na znajdujący się w salonie olejny obraz Jana Lorenowicza przedstawiający te wydarzenia. Jedną z ofiar tych krwawych zamieszek był ówczesny właściciel Dołęgi, Teofil Pikuziński. Brał on udział w nieudanym ataku powstańców na Tarnów, a zginął w starciu z chłopami we wsi Łukowa. Z tego okresu pochodzi unikalny pamiętnik, spisany przez Marię Pikuzińską, młodszą siostrę Teofila. Pamiętnik ten obejmuje okres od września 1845 do stycznia 1847 roku.

Czasy powstania styczniowego przypominają zgromadzone tu pamiątki: sztandar powstańczy jednego z oddziałów galicyjskich wyruszających na pomoc walczącym za kordonem granicznym Polakom, broń powstańcza, fotografie, dokumenty. O tradycjach patriotycznych dołęskiego dworu sięgających powstania styczniowego świadczą ustne przekazy dotyczące pobytu w dworze pierwszoplanowych postaci powstania jak gen. Zygmunt Padlewski czy też dyktator powstańczy gen. Marian Langiewicz. Dwór odgrywał niemałą rolę w tych wydarzeniach. Tu znajdowali opiekę ranni, wycofujacy się z terenu walk powstańcy, tu organizowano oddziały powstańcze, które przeprawiały się za Wisłę aby wspomóc trwające tam powstanie.
Rozkwit kultury polskiej na przełomie XIX i XX wieku przypominają fotograficzne portrety jej twórców: Adama Asnyka, Stanisława Wyspiańskiego, Ignacego Maciejowskiego (Sewera).
Ożywione kontakty z krakowskim światem kultury i nauki, zawdzięcza dołęski dwór przede wszystkim właśnie Ignacemu Maciejowskiemu, uczestnikowi powstania styczniowego, pisarzowi i publicyście znanemu pod literackim pseudonimem Sewer. Tu, w Dołędze znalazł on żonę, Marię Guntherównę, która była córką właścicieli dworu. "Na krakowskim gruncie" - pisał Adam Grzymała-Siedlecki - "po równi z jego literaturą znaczył jego dom, słynne poobiedzia u Sewerów, assemlees intelektualistów i society poniżej hrabiostwa. Tu stałym gościem bywał olimpijski Asnyk i początkujący Wyspiański. Widziało się tu Mariana Zdziechowskiego i Przybyszewskiego, jak u siebie w domu czuli się tu: Włodzimierz Tetmajer, Miciński, Orkan, Godziemba-Wysocki, wysiadywał tu Stanisław Szczepanowski, Wincenty Lutosławski, Nowaczyński, Boy, Lucjan Rydel, Jacek Malczewski, Wyczółkowski, Kotarbińscy, a poza tym gromady socjałów, konserwy, Żydów, antysemitów, darwinistów i spirytualistów, fanatyków i sceptyków, mesjanistów i złotej młodzieży. Tutaj, po powrocie z Paryża czy zamorskich krajów podróżnik składał pierwsze swoje relacje, tu się patronowało ożenkowi Włodzimierza Tetmajera z "bajecznie kolorową"1.
Latem, gdy Sewer przebywał w dołęskim dworze, bywało, że towarzystwo przenosiło się na wieś, co zresztą było w zgodzie z neoromantycznym nastawieniem twórców z "końca wieku", panującą tendencją zbliżenia się do ludu itp.
Ze starszego pokolenia, bo jeszcze pozytywistów, odwiedzał kilkarotnie Dołęgę, wspomniany już wcześniej, znany poeta Adam Asnyk. Jego pierwszy pobyt miał tutaj miejsce latem 1880 roku na zaproszenie Ignacego Maciejowskiego, z którym Asnyk był szczerze zaprzyjaźniony. Przybył tutaj Asnyk ciężko chory, po nieudanej "kuracji wodnej" w Priessnitzhalu. Stąd, w jednym z listów pisał do swojego ojca: "Znalazłem też [w dołęskim dworze] najtroskliwszą opiekę (...) świeże powietrze, swobodę zupełną, życzliwość otaczajacych osób, dobry humor Ignasia [Ignacego Maciejowskiego], słowem wszystko co mogło wpłynąć na polepszenie zdrowia"2. Oczarowany atmosferą dworu Asnyk wielokrotnie wracał do Dołęgi. Bez wątpienia tutaj właśnie powstało wiele utworów poety, które pisał, siedząc w parku w kręgu istniejących do dzisiaj siedmiu prastarych lip.
Asnyk bywał także, jak wspomniano, częstym gościem w domu Sewerów w Krakowie. Jego wiersz noszący tytuł "Pobudka" zadedykowany "M G" był poświęcony - według niektórych znawców tworczości Asnyka - żonie Sewera, Marii Maciejowskiej z domu Guntherównie3.
Podobnie silne więzy, jak Maciejowskiego, łączyły z Dołęgą prof. Michała Siedleckiego, który rownież tutaj, w dołęskim dworku znalazł żonę. Była nią Irena Wolska, córka Franciszka Wolskiego, właściciela dworu w tym okresie. Michał Siedlecki był znanym i wybitnym biologiem, wykładowcą na Uniwersytecie Jagiellońskim. W swoich dalekich podróżach przebywał między innymi w Egipcie, na wyspie Cejlon oraz na Jawie w Indonezji. W okresie międzywojennym, w latach dwudziestych był on jednym z inicjatorów budowy polskigo portu w Gdyni. Znany jest obecnie przede wszystkim jako autor wielu prac naukowych z dziedziny biologii, zwłaszcza życia mórz, jak również książek popularno-naukowych.
Jeden z pokoi muzealnych, poświęcony pamięci prof. Michała Siedleckiego i zawiera pamiątki związane z osobą tego wielkiego naukowca.
W okresie okupacji niemieckiej, biorąc pod uwagę oddalenie od dużych miast, jak i głównych dróg, dwór był dogodnym miejscem dla ruchu oporu. Już we wrześniu 1939, po klęsce swojego oddziału, dotarł do Dołęgi mjr Kazimierz Tumidajski, brat Juliana, właściciela dworu. Warto wiedzieć, że w następnych latach awansowany do stopnia generała brygady, był komendantem Lubelskiego Okręgu Armii Krajowej.
Najciekawszym epizodem tego okresu był chyba jednakże pobyt w dworze dr Józefa Retingera, postaci wokół której do tej pory historycy snują różne domysły, przypuszczenia i hipotezy. Nie miejsce tutaj na szerszy opis jego burzliwego życia, trzeba natomiast wyjaśnić, że w okresie drugiej wojny światowej związany był on z emigracyjnym rządem polskim w Londynie, jak również z rządem Zjednoczonego Królestwa, a w szczególności jego premierem Churchillem. Wiosną 1944 roku, a więc już po tragicznej śmierci gen. Władysława Sikorskiego, Retinger podjął się wykonania najbardziej tajemniczej, a zarazem niebezpiecznej misji, związanej z przedostaniem się na tereny okupowanej Polski. Zrzucony na spadochronie wylądował w nocy z 3 na 4 kwietnia, w okolicach Warszawy. Jego misja w ojczystym kraju trwała niecałe dwa miesiące. Posługiwał się w tym okresie pseudonimem: Salamander. Po wykonaniu zadania, jego odlot do Londynu via Brindisi, był przewidziany z lądowiska położonego nieopodal wsi Jadowniki Mokre, o kilka kilometrów od Dołęgi. Było to miejsce dwu lądowań alianckich samolotów - akcji znanych pod nazwą: "Most II" i "Most III".
15 maja Retinger dotarł do Tarnowa by nawiązać kontakt z płk Musiałkiem (ps. Mirosław), dowodzącym akcją "Most II". Stąd, został odtransportowany do Dołęgi, gdzie oczekiwać miał na samolot i odlot do Brindisi. W Dołędze spędził blisko dwa tygodnie, a mieszkańcy dworu do końca jego pobytu - zgodnie z zasadami konspiracji - nie wiedzieli kogo mają przyjemność u siebie gościć.
Pierwszy samolot ("Most II"), który wylądował na podmokłych łąkach Jadownik Mokrych odleciał jednak bez Retingera, a przyczyny które to spowodowały budzą do tej pory wątpliwości u historyków. Niektórzy chcą w tym widzieć celową akcję dowództwa AK mającą na celu niedopuszczenie do wywiezienia nie sprawdzonych przez to dowództwo materiałów i raportów. Z relacji bezpośrednich uczestników akcji wynika, iż przyczyną była niedyspozycja żołądkowa Retingera, która uniemożliwiła mu dojście na czas do samolotu (ok. 600 m). Ostatecznie odleciał on "Mostem III". Akcja ta, której zasadniczym celem było wywiezienie z terenów Polski części rakiety V-2 została przeprowadzona z powodzeniem pod koniec lipca.
Okres powojenny - inaczej niż w przypadku wielu innych obiektów dworskich czy pałacowych - nie przyniósł tutaj istotnych zmian. Majątek ziemski wynoszący w tym okresie już tylko około 20 ha nie podlegał parcelacji. Dwór zachował się jako prywatna własność, do chwili przekształcenia go w istniejące dzisiaj Muzeum.

1 komentarz:

  1. Jestem wnuczką gen. Kazimierza Tumidajskiego. Jarosław Kaczyński wyrzucił mnie i mojego męża z PiS-u, a członkowie PiS w moim powiecie weszli w koalicję z ludźmi o czerwonej proweniencji. Tak pryskają mity!
    Jarosław Kaczyński i jego pełnomocnik w powiecie M. Błaszczak nie mieli czasu ani chęci porozmawiać ze mną. Joanna Z.

    OdpowiedzUsuń